W ostatnich latach dieta bezglutenowa robi furorę. Nie tylko osoby cierpiące na nadwrażliwość na gluten czy celiakię eliminują gluten przez jego toksyczność względem układu pokarmowego, ale robi to również znaczna część społeczeństwa, która jest zdrowa. Dieta pomaga w pozbyciu się nadprogramowych kilogramów i poprawia samopoczucie. W USA przeprowadzono badanie, w którym 35% ankietowanych odpowiedziało, że je produkty bezglutenowe bez powodu, a tylko 10% dlatego, że ktoś w rodzinie nie toleruje glutenu lub sami nie mogą go spożywać. Przemysł spożywczy zauważył szał na produkty gluten-free, podchwycił pomysł i stało się! Możemy w zasadzie dostać wszystko bez glutenu. Moda trwa, ale czy faktycznie gra jest warta świeczki?
Zacznijmy od podstaw, gluten to połączenie dwóch białek: gliadyny oraz gluteniny znajdujących się w ziarnach takich zbóż jak pszenica, jęczmień, żyto oraz na skutek zanieczyszczenia innymi zbożami często też w ziarnach owsa. Substancja ta w połączeniu z wodą staje się kleista, to dzięki niej np. chleb jest taki puszysty i się nie kruszy.
Gluten jako substancja sama w sobie nie ma żadnych wartości odżywczych. Co więcej, jest bardzo problematyczna, ponieważ jest trudna do strawienia. Liczne badania udowadniają, że znacznie wpływa na przepuszczalność jelit. Doprowadzić to może do szeregu dolegliwości od bóli głowy, przez trądzik, nawet po zespół jelita drażliwego czy choroby autoimmunologiczne (Hashimoto, reumatoidalne zapalenie stawów). Substancja ta upośledza działanie kosmków jelitowych w jelicie cienkim, ograniczając wchłanianie np. selenu, cynku, żelaza oraz witaminy D. To natomiast prowadzi do anemii i braku równowagi hormonalnej. Co gorsza, gluten uzależnia. Podobnie jak w przypadku kazeiny, trawiąc gluten wydzielają się substancję podobne do opiatów, mózg człowieka kojarzy je z czymś bardzo przyjemnym i domaga się ich więcej i częściej. Gluten ma bezpośrednie lub pośrednie powiązanie z co najmniej 55 chorobami, w tym tak częstą depresją, autyzmem, reumatyzmem, chorobami psychicznymi czy nowotworami.
To fakt. Dawniej w zbożach też występował gluten, tylko warto zauważyć, że w śladowych ilościach. Z dawnej pszenicy nie uzyskalibyśmy puszystego chleba, a podpłomyki z niej zrobione były kruche i twarde. Jednak ludzie dzięki hodowli otrzymali zboża o znacznej zawartości glutenu, co wpłynęło na produkty pozyskiwane i oferta jest aktualnie bardzo bogata. Koniec lat 60. XIX w. dał początek nowym gatunkom pszenicy. Dzisiejsza pszenica zawiera 42 chromosomy, gdzie pierwotna pszenica zawierała ich 14. Jest to produkt całkowicie zmodyfikowany, poddany hybrydyzacji i krzyżowaniu, który tak naprawdę już w ogóle nie przypomina produktu początkowego.
Aktualnie jest ogrom możliwości zamiany produktów zawierających gluten na produkty bezglutenowe np. mąki pszennej na inne rodzaje mąk: kokosową, z tapioki albo migdałową. Owszem będą one dużo trudniejsze w obróbce, ale dostępność do przepisów w sieci jest nieograniczona. Chętni, którzy chcą znaleźć alternatywę dla chleba pszennego i upiec np. bezglutenowy, nie będą mieli problemu ze znalezieniem odpowiedniego przepisu. Duża ilość węglowodanów złożonych jak ziemniaki, kasza gryczana, jaglana, ryż albo quinoa naturalnie nie zawierają glutenu i te produkty można stosować w przygotowywaniu posiłków. Ciasta przygotowywane na spodach nie zawierających mąki pszennej, a inne mieszanki mąk, bądź orzechy będą zdrowsze i lepiej trawione. Będą one często też mniej kaloryczne.
Należy jednak uważać na gotowe produkty bezglutenowe. Przemysł spożywczy zapełnia półki sklepowe takimi produktami. Niestety znaczna ich część, aby zachować świeżość, puszystość czy też smak podobny do produktów pszennych, zawiera całą tablicę Mendelejewa składników chemicznych, polepszaczy smaków i innych glutaminianów sodu. Takie produkty mogą wywołać więcej szkody niż pożytku. Jedzenie ich nie będzie się znacznie różniło od jedzenia produktów zawierających gluten, a czasami może być nawet bardziej szkodliwe. Ponadto, przemysł spożywczy podsyca modę na produkty bezglutenowe, oznaczając każdy produkt jako bezglutenowy np. mąkę jaglaną, która od początku i tak nie miała prawa zawierać związku gliadyny i gluteniny, jako że w prosie on nie występuje.
Jeśli będziemy zaopatrywać się w produkty gotowe, to owszem, może nas to sporo kosztować, gdyż te produkty zazwyczaj kosztują 2-3 razy więcej niż produkty wykonane ze zbóż zawierających gluten. Sama nazwa „gluten-free” na produkcie, który naturalnie występuje jako bezglutenowy zwiększa jego cenę, bo tak działa propaganda. Zatem nie ulegajmy reklamie, lista surowych produktów bezglutenowych jest długa i wcale nie musimy posiłkować się gotowcami. Kasze, ryże, ziemniaki nie są drogie, a są ogólnodostępne. Mąka jaglana, lniana albo kokosowa są do zrobienia samemu w domu, tańszym kosztem.
Bez wątpienia, widzę zdecydowanie same korzyści z wyeliminowania glutenu z diety. Można piec zdrowsze chleby. Zamienić makaron pszenny na amarantusowy czy na ryż albo kaszę. Dzięki temu można się cieszyć zgrabniejszą sylwetką, lepszym samopoczuciem, a przede wszystkim lepszym zdrowiem.
Nie popadałabym jednak w skrajności. Zjedzenie ciastka na 70-tych urodzinach babci, albo spaghetti od wielkiego dzwonu, dopóki nie jest rutyną, nie zabije. Chyba, że ktoś dosypie Ci do niego cyjanku nie mogąc znieść Twoich zdrowych nawyków żywieniowych. 😉
Love, Peace and Jarmuż
Dodaj komentarz